Przyjemna, słoneczna
niedziela. Jest ciepło i miło. Delikatny wietrzyk daję nutkę świeżości temu gorącemu
dniu. Wchodzę stromymi schodami na trybuny. Nie mam żadnych specjalnych
oczekiwań. Słońce razi mnie w oczy. Niebo jest błękitne z małymi białymi
obłoczkami. Stadion nie jest za duży. Panuje na nim dość ekscentryczny klimat.
Dużo mężczyzn z w skórzanych spodniach, pięknych kobiet, paczki „koleszków”, ale
i mnóstwo małych dzieci, bawiących się ze swoimi rodzicami. Niesamowita
rozbieżność „kulturowo – image’owa” i jednocześnie sielska atmosfera.
Pomyślałam wtedy „jak to możliwe, że tyle tak różnych osób, pasjonuje się tym
samym sportem...?”. No nic, nie było czasu na dalsze dywagacje. Panie z
chorągiewkami wyszły na tor zaprezentować zawodników i drużyny a zawodnicy
zaczęli wyjeżdżać na tor. Spiker rozpoczął prezentację poszczególnych
zawodników. Dzięki różnym kolorom kasków (biały, czerwony, niebieski i żółty)
kibice wiedzieli. który jak się nazywa i mogli zrobić notatkę w swoich
programach. Nie kumałam kompletnie o co w sumie chodzi, ale z ciekawością
patrzyłam dalej na rozwój wydarzeń. Zawodnicy zaczęli ustawiać się do linki i
grzebać nogami w torze… <Co oni robią???/// - pomyślałam z lekkim rozbawieniem>.
Nagle wszyscy ustawili się odpowiednio „wygrzebanych” miejscach i zawył ryk
silników, tak ogłuszający, że nie słyszałam własnych myśli. Atmosfera na
stadionie zastygła z adrenaliny i podniecenia. Zaczął unosić się specyficzny i
intrygujący zapach metanolu. Przez ryk silników i tą całą otoczkę, moje
wnętrzności podniosły się do góry, w specyficzny podniecający sposób. Poczułam
napływ adrenaliny do każdej komórki w moim ciele. Ruszyli….
Tak mniej więcej wyglądał mój pierwszy kontakt z żużlem.
Było to parę dobrych lat temu. Gdzieś na początku życia studenckiego. I się
zakochałam. W tej atmosferze, ludziach, adrenalinie, emocjach. Od tamtej pory
jestem niemalże na każdym meczu odbywającym się w naszym mieście.
Dlaczego warto być częścią tego sportu? Niesamowite emocje,
niesamowici ludzie, niesamowity klimat…. Mogłabym dużo napisać, ale po co …
lepiej sprawdzić samemu jak to jest. Zapraszam na stronę naszej łódzkiej
drużyny „Orzeł Łódź” tam znajdziecie wszystkie najważniejsze informacje.
Polecam !!!
I
Ja też byłam na kilku spotkaniach żużlowych,
jest to bardzo fajny sposób na spędzenie z całą rodziną niedzielnego
popołudnia. Ryk silników, zapach spalin i ogromna szybkość powoduję
gęsią skórkę. Mnie osobiście bardzo podoba się to, że na "mecze" można
śmiało przyjść całą rodziną bez obaw, że coś komuś może się stać.. I
zastanawia mnie, to samo co I. Jak to możliwe, że są dyscypliny, których
kibice toczą zażarte boje, podczas gdy tu panuję miła atmosfera...?
W
mojej rodzinie jest kilka zapaleńców żużla, jeden ma niespełna 13 lat i
na mecze chodzi już od kilku lat ;). Ja też w miarę możliwości lubię
obejrzeć te zmagania.
Jeśli jeszcze nie byłeś na takim spotkaniu, musisz nadrobić zaległości! J.
A oto kilka zdjęć z emocjonującego niedzielnego wyścigu na którym była I:
Miłego wieczoru,
I&J.
Ps. <od I.> Chciałabym jeszcze nadmienić, że w ostatnią niedziele wygraliśmy mecz z liderem w naszej lidze. To były mega emocje :)
Pozdrawiam
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz