I: Na początek plusy. Bardzo podoba mi się pin-upowy klimat.
Miętowe ściany, czerwone kanapy i panie kelnerki z bandamkami upiętymi w stylu
pin-up girl to wszystko jest bardzo spójne i ze smakiem. Ogólnie lubię miejsca
klimatyczne, które są przemyślane i są stworzone w spójnym, ciekawym stylu. Jedzenie
było bardzo fajnie podane na drewnianych tackach (tak się podaje jedzenie w
Ameryce ???) i wyglądało całkiem apetycznie. Niestety już smak jedzenia mnie
nie przekonał. Musiałam dodać do burgera dużo keczupu i majonezu, żeby móc go
zjeść. Ziemniaczane frytki były smaczne, ale z kolei surówki było zdecydowanie
za mało. Może nie jestem obiektywna, bo nie przepadam za amerykańskim, tłustym
i ciężkim jedzeniem, ale na pewno lepiej pójść do Jerry’s Burger niż do
McDonalda czy KFC.
J: Fakt, wystrój i pomysł na restaurację w tym stylu zasługuję na uznanie. Na jedzenie nie czekałyśmy długo, było oryginalnie podane. Cały zestaw wyglądał dość ciekawie, jednak ze smakiem już trochę gorzej. Mięso mnie nie powaliło- czuć było olej, frytki mrożone (właściciele wnosili worki, gdy akurat byłyśmy w lokalu) i mało surówki.. Zdaję sobie sprawę, że amerykańskie jedzenie, to głównie mrożonki, ale w dobie gdy burgery podbijają na nowo świat człowiek staje się krytyczny. Na pewno najemy się tą porcją- ja nie byłam w stanie zjeść wszystkiego. Wrócę, aby spróbować pancaksy.
J: Fakt, wystrój i pomysł na restaurację w tym stylu zasługuję na uznanie. Na jedzenie nie czekałyśmy długo, było oryginalnie podane. Cały zestaw wyglądał dość ciekawie, jednak ze smakiem już trochę gorzej. Mięso mnie nie powaliło- czuć było olej, frytki mrożone (właściciele wnosili worki, gdy akurat byłyśmy w lokalu) i mało surówki.. Zdaję sobie sprawę, że amerykańskie jedzenie, to głównie mrożonki, ale w dobie gdy burgery podbijają na nowo świat człowiek staje się krytyczny. Na pewno najemy się tą porcją- ja nie byłam w stanie zjeść wszystkiego. Wrócę, aby spróbować pancaksy.
Ciekawa jadłodajnia, wyrosła najpewniej na fali popularnych w ostatnim czasie burgerów z dodatkami. Jako koncept, pomijając kwestie gustu, zasługuje na uznanie - klimat i styl epoki są zachowane i oddane. Burger przeciętny (jadłam wersję klasyczną), za to frytki bardzo mi smakowały (w przypadku frytek nie jest chyba zarzutem to, że są mrożone?). Minusem w moim przypadku był bardzo długi czas oczekiwania na zamówienie, nie jest to danie, na które chce się czekać 40 minut. Porcja rzeczywiście słuszna i można się porządnie najeść. Ciekawe, jak wygląda Jerry's na tle innych, podobnych lokali w Łodzi - Byka i otwartych w ostatnich dniach Burgerów Łódzkich? Nie dotarłam tam jeszcze, gdyż mało mięsny ze mnie jeż, ale jestem ciekawa i z chęcią przeczytam o Waszych wrażeniach smakowych i estetycznych, jeśli tam zawitacie przede mną. Fajny pomysł na blog, również jestem lokalsem i kręcę się po mieście, także kulinarnie. Na pewno będę zaglądała na Waszą stronę. Pozdrawiam, życzę smacznego i dobrej zabawy.
OdpowiedzUsuńmm
Zapewne zawitamy w innych "burgerowniach", ale kiedy? Tego jeszcze nie wiemy :)
UsuńCieszymy się, że blog przypadł do gustu. Czekamy również na Wasze opinie, może dzięki Wam coś odkryjemy (nie tylko w sferze lokalowej).
Pozdrawiamy!